Nasza franciszkańska wspólnota w Plewen w Bułgarii od kilku lat prowadzi duszpasterstwo więzienne. Raz w tygodniu odwiedzamy więźniów, mając w pamięci słowa Pana Jezusa „byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” Mt. 25,36. Dla wielu słowa więzienie czy więźniowie kojarzą się negatywnie. Rodzi się w nas niechęć do miejsca i do osób, czasami nawet odrzucenie. Doskonale wiemy, że do więzienia nikt nie idzie za wzorowe zachowanie, nie jest to rodzaj nagrody. Słowa Jezusa przypominają nam jednak, że skazańcy nadal są ludźmi, mimo iż popełnili w swoim życiu liczne błędy. Mają swoją godność i są kochani przez Boga.
Celem naszego duszpasterstwa jest niesienie Dobrej Nowiny, ukazanie więźniom, że ograniczenie wolności fizycznej nie ogranicza wolności duchowej.
Od kilku lat obserwujemy modę noszenia różańca na szyi. Wiele osób czyni to nie wiedząc czym jest różaniec, a tym bardziej jak się go odmawia. Przyjmuje się go jako amulet, ozdobę. Na spotkaniu w więzieniu zostałem poproszony przez więźniów, aby przynieść im różaniec, ponieważ chcą go nosić. Zapytałem, czy wiedzą czym jest różaniec? Odpowiedź była jednoznaczna – nie. Zaproponowałem więc, że poświęcimy kilka spotkań na wytłumaczenie i na naukę odmawiania różańca. Wiedząc, że więźniowie nie są katolikami byłem przekonany, że ich zapał okaże się krótkotrwały. Ku mojemu zaskoczeniu okazali oni niesamowitą determinację. Na każdym spotkaniu odmawiamy jedną cześć różańca. To ich osobiste świadectwo, a modlitwa ta napełnia ich serca pokojem i daje nadzieję. W ciągu tygodnia spotykają się w swoich celach, aby odmawiać tę modlitwę. Nie dla wszystkich jest to łatwe, ponieważ nie wszyscy potrafią czytać, dlatego muszą nauczyć się modlitw i tajemnic na pamięć. Ich świadectwo przypomina mi wiele cudów, których w historii dokonała Matka Boża. Świadectwo tych więźniów i ich modlitwa, chęć zmiany swojego życia, to cud, którego dokonuje Matka Boża poprzez modlitwę różańcową.
o. Jarosław M. Bartkiewicz
Delegat Ojca Prowincjała na Bułgarię